O gminie dobrze albo wcale

Wójt gminy Sosnowica na Lubelszczyźnie postanowiła walczyć z dziennikarzami własnym biuletynem. – Teraz będą tylko dobre informacje o gminie – mówią mieszkańcy.

Dostałem niedawno "Biuletyn informacyjny gminy Sosnowica". To dość prężnie rozwijająca się, choć niewielka gmina na Lubelszczyźnie. Znajduje się około 60 kilometrów od Lublina. Rządy sprawuje tam wójt Krystyna Jaśkiewicz, która postanowiła wydać biuletyn. Szata graficzna mierna, treści mocno przeterminowane. Publikacja podsumowuje bowiem działalność lokalnej władzy w minionym roku. Przyznaje to nawet sama wójt na pierwszej stronie biuletynu. „Poniższe informacje stanowią powtórzenie tych przekazywanych na corocznych zebraniach wiejskich, jak też są uzupełnieniem i sprostowaniem tych nierzadko sensacyjnych wieści przekazywanych ustnie lub za pośrednictwem lokalnej prasy. (…) Wprawdzie szata graficzna jest dość uboga, jednak dane zamieszczone przez nas są prawdziwe, oparte o posiadane dokumenty”.

Najciekawsze jest jednak to, że sporo miejsca w biuletynie zajmuje krytyka lokalnego tygodnika, Wspólnota Parczewska. Zdaniem pani wójt artykuły we Wspólnocie „niejednokrotnie zawierają nieprawdziwe treści lub też pisane są tendencyjnie i nie mają nic wspólnego z obiektywizmem dziennikarskim". I dlatego rządząca gminą postanowiła informować mieszkańców o tym, co się dzieje w gminie "bez angażowania wydawnictwa".

- Na zebraniach wiejskich mieszkańcy nie tylko otrzymują ten biuletyn, ale też mogą usłyszeć, że teraz będą tylko dobre informacje o gminie – mówi jeden z mieszkańców Sosnowicy.
W gminnej gazetce Krystyna Jaśkiewicz nie ukrywa, że problemy z komunikacją na linii urząd gminy-redakcja zaczęły się kiedy Wspólnota Parczewska publikowała krytyczne teksty na temat działalności pani wójt. Dostało się też byłemu redaktorowi, Łukaszowi Prusakowi, który miał wykorzystywać "cały arsenał sztuczek w tym manipulację opinią publiczną". Wszystko zaś po to, by w gazecie nie ukazywały się sprostowania. Zajrzałem więc do dokumentów redakcyjnych, z których jasno wynika, że odmowy sprostowań nie były przez władze gminy kwestionowane.

Potwierdza to Łukasz Prusak, były redaktor Wspólnoty. - Dziwi mnie postępowanie pani wójt. Zamiast skupić się na problemach gminy zajmuje się odgrzewaniem "starych kotletów". Co gorsze, jak podejrzewam, teraz robi to za publiczne pieniądze. W biuletynie, który wydała gmina wójt zarzuca mi, że posługiwałem się w swoich publikacjach manipulacją. Szkoda tylko, że nie precyzuje tylko jaką. Brak konkretów. To podobne w stylu pani Jaśkiewicz. Człowiek, który nie posługuje się konkretami jest niewiarygodny – wyjaśnia rozmowie z Pogotowiem Dziennikarskim Łukasz Prusak.

Redakcja: Administracja
Tomasz Nieśpiał

Kategoria: 
Żródło: 
http://www.pogotowiedziennikarskie.pl/