Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

648 posts / 0 new
Ostatni wpis
Wespazjan2
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Nie ty decydujesz o tym co mam pisać, poza tym wcale nie musisz tego czytać skoro ci to nie odpowiada.
Temat jak każdy inny, a skoro niektórym nie pasuje to, ze ktoś ma inne zdanie i w dodatku głośno je wypowiada to już ich problem.
W ogóle to się dziwię, ze tak emocjonalnie podchodzicie do tego, przecież to nic złego napisać, ze ksiadz katolicki zachował się niegodnie lub żarliwy katolik dokonał czynu niezgodnego ze swoją wiarą itp. to, że ktoś postępuje tak a nie inaczej świadczy tylko o nim ale deklarując się jako osoba religijna raczej powinien kierować się innym kodeksem moralnym. Nie uważam, ze wszyscy katolicy lub ludzie wierzący w Boga są źli, ale twierdzenie, ze gdyby nie było katolicyzmu ludzie postępowaliby nieetycznie jest głęboką przesadą.
Czy uważacie, ze ateista nie może być dobrym człowiekiem bo nie wierzy i nie chodzi do kościoła?
Zostałam wychowana w katolickiej, religijnej rodzinie, do dzisiaj bliscy mają do mnie żal za to że się "wyłamałam" ze schematu, za to, ze nie chodze do kościoła. Jednak jak mogę byc wyznawczynią czegoś z czym się nie zgadzam? W tym cały problem, nie mogę być dobrym katolikiem, bo nie odpowiadają mi pewne zasady narzucone przez kościoł ale mogę starać się być dobrym człowiekiem nie wierząc w Boga i nie czując się winna temu, ze nie żyję "po bożemu" czy jak tam ksiądz przykazał.

Ogólnie naprawdę wesoły wątek, kupa śmiechu. Szkoda, że religia została w to wplątana.

"Na twoim miejscu nie śmiałabym się tyle. Robią ci się zmarszczki."

????

Rozumiem, ze twój wykształcony umysł nie jest w stanie pojąć, ze niektórym ludziom zarówno religia jak i bóg nie są potrzebne do szczęścia oraz, ze bez boga i wiary można żyć i to nawet nieźle nie będąc jej fanatykiem i niewolnikiem.
Nie zgodzę się z tym, że chrzescijaństwo jest religią bez której ludzie nie potrafiliby się szanować czy postępować w sposób etyczny.
Jak pokazuje historia to nawet wysocy rangą przedstawiciele KK często nie zachowywali się w ten sposób jak również ich zasady postępowania dalekie były od wiary którą mieli reprezentować.
Z tą jedną różnicą, 800-1000 lat temu lud był głupi i ciemny i przez to podatny na sugestie co kosciól często wykorzystywał, jak chociażby w wyprawie krzyżowej zwanej krucjatą dziecięcą w której udział brały właśnie dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Niestety, większość zginęła lub została sprzedana w niewolę. Co prawda kościoł odniósł się od tej krucjaty sceptycznie i nie została pobłogosławiona przez papieża ale też nie zrobiono nic aby powstrzymać te głupiutkie dzieci. Możliwe jest, że Kościół założył, że czyny dzieci zawstydzą królów i cesarzy, i zmobilizują ich do zorganizowania prawdziwej, potężnej krucjaty, która zakończyłaby serię wypraw. Innocenty III rzec miał ponoć "Gorliwość tych dzieci, pogardzających niebezpieczeństwami i biegnących ochoczo do Ziemi Świętej, zawstydza nas, starych, którzy zasypiamy spokojnie wtenczas, kiedy głos uciśnionych chrześcijan błaga o ratunek". Takich niechlubnych działań czy to fanatyków religijnych czy KK jest wiele. Czasami można odnieśc wrazenie, ze chodzi tylko o władzę i pieniądze a przecież nie tak powinno być.

Edytowane. Administracja.

Zablokowany
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Witam!
Panie Lopez; dyskusja i polemika którą tutaj uprawiamy jest właśnie formą tolerancji; z mojej strony oczywiście nie religijną.
pzdro gan

Pan z cynamonu
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Coz mozna powiedziec ? Moglbym duzo na temat Arkusa, ale to nie moj poziom i nie moje metody. Proponuje kasowac te brednie i zabanowac raz a dobrze. Inaczej sie nie skonczy.

Paluch
Obrazek użytkownika Paluch
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

YvonneS napisał/a:
Kwestie wiary katolickiej obchodzą mnie tyle co wczorajsza kolacja ale też czasami zastanawiam się dlaczego nie chciałam przynależeć do tej grupy.

Cieszę, że to napisałaś. Nie dlatego, że strzeliłaś sobie "samobója" i to na całej linii, ale z powodu szansy na wyjaśnienie dlaczego tak się "rzucam" (z twojego punktu widzenia).
Właśnie dlatego, że widzę twój stosunek do sprawy dla mnie ważnej i cennej. Wiem, że to co piszesz nie powstaje przypadkiem. Trudno więc stosować jakąkolwiek taryfę ulgową.
Druga cześć zdania od "ale też" wskazuje, że nie jest ci łatwo z dokonanym wyborem. Rodzina gada, sąsiadki plotkują, jakaś tak presja społeczna jest - to fakt. Być może szukasz usprawiedliwienia. Czujesz się nieakceptowana, więc odpłacasz brakiem akceptacji - normalka. Powstaje błędne koło. Testujesz tych okropnych katolików, prowokujesz i co wychodzi - wszyscy to fanatycy nawet Paluch, więc miałaś rację (chyba) ;)

ps. Jeśli rzadko tutaj zaglądasz i nie chce ci się czytać wszystkich odpowiedzi, napisz to już w pierwszym swoim poście.

arkus
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

OK, to ja mogę być teraz tym daltonistą. Często jeżdżę wieczorem i różnie widzę.:)
Moim zdaniem problemy dyskusyjne często wynikają z postrzegania. Ludzie Zachodu najczęściej mają silnie dualistyczne podejście do życia. Nie dotyczy to tylko religii, gdzie jest dobry Bóg i my źli-grzesznicy. Podobnie jest z dwoma punktami widzenia, gdzie tylko jeden ma prawo być słusznym. Tak jest też z przyziemną sferą życia jaką jest seks. Tutaj seks jest albo grzechem albo perwersją, pomiędzy jest pustka.
Dlatego tolerancja jest dla Europejczyków ciężka do zdefiniowania. Dzięki temu na przestrzeni wieków rzadko u nas gościła. Świat zewnętrzny mamy rozbudowany, ale wewnętrzny jest ubogi. Potwierdzeniem na to są chociażby nasze relacje rodzinne czy sąsiedzkie. Często są płytkie i pełne nieufności. Nierzadko interesowne.

Czasami znajomi pytają się mnie, jak mogę pogodzić praktykowanie nauk Jezusa z naukami Buddy ? Odpowiadam, że tak samo jak jezuici czy benedyktyni praktykujący medytację buddyjską. Koncentruję się na celu. Cel widzę jeden i on mnie jednoczy z tymi "innymi" w wierze.
Mamy takie same doświadczenia. Jeśli ktoś z nas jest lepszy to tylko chyba ten, który potrafi pomóc innym szybciej i skuteczniej.
Utrzymuję kontakty z różnymi ludźmi i uważam, że to mnie wzbogaca. Dlatego nigdy na forum nie powiedziałem komuś, że jest np. chory. Gdybym to zrobił, musiałbym przyznać dziś, że sam przez długie lata byłem chory. Oczywiście, nie pozwalam innym na niszczenie zarówno mojego domu, zdrowia jak i ducha. Co nie znaczy, że nie lubię dowcipnej wymiany zdań.
Unikam też miejsc i osób, które zmierzają ślepo do agresywnej konfrontacji. Dlatego nie staram się obejrzeć meczu piłkarskiego do końca i nie cieszę się z ryby wiszącej na haczyku wędki.
Ponieważ jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem, to na tym zakończę swój wykład.
W innym miejscu na eparczew, czytałem post Pana z cynamonu dotyczący krucyfiksów, Dalajlamy, itd.
Mam nadzieję, że nikt nie odbiera buddyzmu jako zagrożenia, które pcha się na ściany szkół. Ostatnio dużo media piszą o zagrożeniu islamem. Nawet w Polsce kreśli się czarne scenariusze. Któż wie, kto będzie następny na linii frontu ?
Ponieważ niewiele osób ma wgląd do tekstów buddyjskich, pozwolę sobie zamieścić fragment tekstu lamy Anagarika Govindy. Myślę, że tekst ten pokaże Wam buddyjskie(i nie tylko) podejście do dialogu. Jednocześnie może być on ciekawą nauką dla chcących się uczyć. Lama Govinda był Żydem i Niemcem, którego II Wojna Światowa zastała na Cejlonie. Po wojnie osiedlił się w Kalifornii.
Tekst pochodzi z almanachu CRYSTAL MIRROR, vol. IV, wyd. Dharma Publishing w Berkley w 1975r. Życzę miłej lektury !

Aby zrozumieć stosunek buddyzmu tybetańskiego do chrześcijaństwa, musimy przede wszystkim zrozumieć, czym jest dla niego religia. Najbliższym tybetańskim odpowiednikiem słowa "religia" jest czo /chos, Dharma/, które oznacza duchowe i uniwersalne prawo, zasadę, która podtrzymuje /dhar/ wszystko, co istnieje. Najwyższym celem człowieka jest życie w harmonii z tym prawem,a to oznacza ciągłe przebywanie w stanie prawdy i cnoty.

Dlatego dla Tybetańczyków religia nie oznacza trzymania się określonych zasad i dogmatów, lecz naturalne wyrażenie wiary w wyższe przeznaczenie człowieka, czyli w jego zdolności wyzwolenia się z sieci iluzji i ograniczeń własnego ego w celu realizacji uniwersalności swej prawdziwej natury w Oświeconym Umyśle.

Istnieje tak wiele różnych metod i sposobów osiągnięcia tego stanu, ile jest różnych typów ludzkich istot., dlatego też Tybetańczyk uważa wielość religii za niezbędny czynnik rozwoju ludzkości, a nie powód do kłótni i obustronnej nienawiści.

W konsekwencji tego Tybetańczyk, który posiada wysoko rozwinięta indywidualność, uznaje i szanuje różne formy praktyk religijnych. I faktycznie, w Tybecie istnieje tyle szkół buddyjskich, co sekt w łonie chrześcijaństwa; nie są one jednak wobec siebie wrogo nastawione. Współżyją ze sobą w pokoju, szanując swoją wartość. Akceptując nauczycieli z jednej szkoły, nie neguje się wartości nauczycieli z innych szkół. W praktyce bardzo często nauki i metody różnych szkół dopełniają się, dzięki czemu można je wykorzystać w najbardziej skuteczny sposób. Indywidualistyczne nastawienie do spraw religijnych wyjaśnia dobrze znane tybetańskie przysłowie:

Lung-pa re-re ka-lug re Lama re-re czo-lug re

"Każdy region posiada swój własny dialekt,
każdy lama(nauczyciel) posiada swoją własną doktrynę"

Zgodnie z tą zasadą ludzie posiadają wolność wyboru lub odrzucenia wierzeń bądź praktyk i bez obaw wyrażają swe opinie na ten temat. Dyskusje na tematy religijne są zawsze mile widziane, zaś ludzie, którzy potrafią w przekonywujący sposób wyrazić swe idee, cieszą się uznaniem i szacunkiem. Sztuka publicznych dysput była kultywowana przez wielkie uniwersytety klasztorne,takie jak Gonden, Drepung czy Sera.

Równocześnie Tybetańczyk nie jest aż tak naiwny, by wierzyć, że prawdy religijne można udowodnić przy pomocy logiki, czy ustalić je przy użyciu argumentów. Tybetańscy nauczyciele zawsze podkreślali fakt, że ostatecznej prawdy nie można wyrazić słowami, można ja jedynie urzeczywistnić w sobie. Dlatego nie jest ważne to, w co wierzymy, ale to, czego doświadczamy i co praktykujemy, jak to coś wpływa na nas i nasze otoczenie. Wszystko, co prowadzi nas do stanu większego spokoju i harmonii stanowi oznakę tego, że znajdujemy sie na właściwej ścieżce.

W Tybecie świętego ceni się bardziej niż króla; człowieka, który jest w stanie porzucić światowe dobra ceni się bardziej niż bogacza, a człowieka, który potrafi poświęcić swe życie wypełniając je współczuciem i miłością w stosunku do innych, ceni się bardziej, niż wielką osobistość.

Opowieści o poświęceniach Buddy, gdy jeszcze jako Bodhisattwa przebywał na ziemi, do dziś opowiada się przy ogniskach, z okazji różnych uroczystości religijnych, w domach i pustelniach, na pustych szlakach karawan i zatłoczonych placach targowych, a mimo to nigdy nie przestaną budzić emocji, czy to u szorstkiego kierowcy, czy u doświadczonego drobnomieszczanina, ponieważ opowieści te nie są wspomnieniem przeszłości, która już dawno minęła, lecz nadal istnieją w postaciach tybetańskich świętych, inspirując pokolenia przeszłości i teraźniejszości.

Można więc łatwo zrozumieć, że opowieść o cierpiącym na krzyżu Chrystusie głęboko przemawia do uczuć religijnych przeciętnego Tybetańczyka. Lecz jeśli ktoś powiedziałby mu: "Musisz wyrzec sie wszystkich innych świętych i zbawicieli i czcić tylko tego jednego" byłby zdziwiony i urażony takim żądaniem, ponieważ dla niego dowodem na istnienie prawdy jest to, że zawsze i wszędzie pojawiali się religijni przywódcy i święci, którzy przybywali z przesłaniem miłości i współczucia i na nowo wdrażali poznanie ostatecznej Rzeczywistości, która chrześcijanie utożsamiają z Bogiem, Hindusi z Brahmanem, a buddyści ze stanem poza słowami i koncepcjami - Oświeceniem.

Jeśli mimo ciepłego przyjęcia pierwszych misjonarzy, chrześcijaństwu nie udało się zakorzenić w Tybecie, nie stało się to za przyczyna Jezusa Chrystusa i Jego istotnych nauk; przeciwnie - to, czego nauczał Jezus zgadzało się w pełni z ideałem Bodhisattwy i było praktykowane w Tybecie o wiele bardziej niż gdziekolwiek w Europie.

Innym powodem było to, że ci, którzy próbowali zaszczepić chrześcijaństwo na tybetańskim gruncie, nie byli w stanie rozpoznać i uznać wielkich myśli i świętych tego kraju, a zajmowali się bardziej sobą i stworzonymi przez ludzi dogmatami, niż uniwersalnym przekazem Chrystusa. Nic nie zilustruje lepiej stosunku Tybetańczyków do chrześcijaństwa jak kilka faktów historycznych, które potwierdzają moje rozważania.

Pierwszym chrzescijańskim misjonarzem, który przybył do Tybetu, był Portugalczyk Padre Antonio de Andrade. Został on bardzo gościnnie przyjety w Tsaparangu przez króla Guge z zachodniego Tybetu. Król przyjął go z wielkim szacunkiem i zgodnie z duchem buddyjskiej tplerancji pozwolił mu nauczać nowej religii. Dla niego człowiek, który w imię swej wiary przepłynął pól świata, zasługiwał na najwyższe uznanie i szacunek.

Był przekonany, że prawda nie może skrzywdzić prawdy, dlatego też wszystko co prawdziwe w religii obcego, mogło w jego przekonaniu jedynie umocnić, uwydatnić i potwierdzić nauki tybetańskich świętych, Buddów i Bodhisattwów na Zachodzie, w krajach nieznanych dla ludzi Wschodu. Dlatego wiedziony sercem król Guge wysłał w roku 1625 ojcu Antonio de Andrade list treści następującej:

"My, Król Potężnych Królestw, radując się z przybycia do naszego kraju padre Antonio Franguim /jak w Indii nazywano Portugalczyków - przyp. A.G./, który pojawił się, by nauczać nas świętego prawa, uważamy go za głównego Lamę i udzielamy wszelkich pełnomocnictw do nauczania naszego ludu. Równocześnie nie pozwalamy, by ktokolwiek próbował mu w tym przeszkodzić. Wydamy także odpowiednie polecenia, dzięki którym otrzyma on parcelę i wszelką pomoc niezbędną do wybudowania domu modlitwy".

Król przeznaczył nawet cudzoziemcowi swój własny ogród; prezent ten jak na tybetańskie warunki, gdzie ogrody są drogim i rzadkim luksusem, był czymś więcej, niż tylko zwykłym uprzejmym gestem.

Lecz król, w swej wielkiej dobroci nie przewidział niestety, że obcy przybył nie po to, by wymienić prawdę i wspaniałe myśli z tymi, którzy dążą do podobnych ideałów, lecz po to, by wyplenić nauki Buddy i zastąpić je tym , co on uważał za jedyną prawdę. Konflikt był nieunikniony, niezadowolenie szerzyło się w kraju, a przeciw królowi powstali jego przeciwnicy polityczni. Podczas gdy padre Andrade, zadowolony ze swego sukcesu w Tsaparang, wybrał się do Lhasy z zamiarem rozszerzenia swej działalności na cały kraj,w Zachodnim Tybecie wybuchło powstanie, król został obalony, a wraz z nim dynastia Guge. Nadszedł koniec świetności Tsaparang.

W jakieś sto lat później, w 1716 przybył do Lhasy jezuita padre Desideri. Przyjęto go z szacunkiem, otrzymał wspaniały dom, pozwolono mu także głosić swoją religię mową i piórem. W rzeczywistości napisał książkę, mającą na celu obalenie pewnych nauk buddyjskich, co wywołało wielkie zainteresowanie. Jak napisał to Desideri: "Przez mój dom przewinęło się wielu ludzi, przeważnie uczonych i profesorów, którzy przybyli z klasztorów i uniwersytetów, szczególnie z tych najważniejszych - Sera i Drepung, by uzyskać pozwolenie na przeczytanie książki".

Tybet był wtedy o niebo bardziej cywilizowany, niż współczesna mu Europa, gdzie heretyków palono na stosach razem z ich książkami. Można by sobie wyobrazić, co działoby się w Rzymie, gdyby jakiś obcy próbował publicznie obalić chrześcijańskie dogmaty !

Nie ma się więc co dziwić, że przedstawiciele chrześcijaństwa nie byli w stanie uznać wartości ducha tolerancji, wykorzystać otwartych drzwi i odwzajemnić sie w tym samym duchu. Stracono wielką szansę !

Mimo to mamy nadzieję, że kiedy wyznawcy Chrystusa i Buddy spotkają się na gruncie dobrej woli zrozumienia, nadejdzie dzień, kiedy głoszona przez jednych i drugich miłość nadejdzie i zjednoczy całą ludzkość we wspólnym wysiłku, chroniąc ją od zniszczenia i prowadząc w kierunku światła, w które wszyscy wierzymy.

A najważniejsze, byś zawsze był wierny
Samemu sobie i - co za tym idzie
Jak noc za dniem - byś innym też nie kłamał.

W.Szekspir,"Hamlet", Akt I, sc. III

gruha
Obrazek użytkownika gruha
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Panowie nie wiem kto zaczął, o co chodzi. Naprawdę mam Ciekawsze rzeczy niż studiowanie wypowiedzi dwóch dorosłych facetów.

Kolejne posty wprowadzające coś do tej kłótni będą usuwana a użytkownicy zablokowani i mało mnie interesuje kto zaczął i kto ma racje.

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

A mnie dziwi, że czujecie się atakowani bądź agitowani, co wcale nie jest i nie było nigdy moim celem. To, że sam nie lubię kk nie oznacza, że wy musicie mieć takie same zdanie i.. namawiać mnie na udział w rekolekcjach.
Jedynie ty, Paluch masz jakieś względnie normalne podejście bo reszta chyba za bardzo emocjonalnie reaguje.

http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/ciekawostki/pech-harolda-campinga-przetrwalismy-niejeden-konie,1,5344099,kiosk-wiadomosc.html

Wespazjan2
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Paluch napisał/a:
Druga cześć zdania od "ale też" wskazuje, że nie jest ci łatwo z dokonanym wyborem. Rodzina gada, sąsiadki plotkują, jakaś tak presja społeczna jest - to fakt. Być może szukasz usprawiedliwienia. Czujesz się nieakceptowana, więc odpłacasz brakiem akceptacji - normalka. Powstaje błędne koło. Testujesz tych okropnych katolików, prowokujesz i co wychodzi - wszyscy to fanatycy nawet Paluch, więc miałaś rację (chyba) ;)

Heheh, jesteś o wiele lepszym fotografem niż psychologiem i radzę ci zebyś się w to nie bawił.
Dlaczego zakładasz, ze szukam akceptacji lub czuję się nieakceptowana w środowisku?
Po pierwsze tak nie jest a po drugie gdyby tak było to na pewno nie stanowiłoby to większego problemu, gdyż nie zyję dla opinii innych a jedynie swojej własnej. Jedyną "presję" odczułam w domu, gdzie do tej pory proponuje mi się wizytę w kościele.
Wiem, ze większość ludzi tego nie rozumie ale ja od zawsze taka byłam, jestem i będę. I chociażby dlatego nigdy nie skorzystałam z propozycji dołączenia do elitarnej grupy foto.

Edytowane. Administracja.

arkus
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

OK, to ja mogę być teraz tym daltonistą. Często jeżdżę wieczorem i różnie widzę.:)
Moim zdaniem problemy dyskusyjne często wynikają z postrzegania. Ludzie Zachodu najczęściej mają silnie dualistyczne podejście do życia. Nie dotyczy to tylko religii, gdzie jest dobry Bóg i my źli-grzesznicy. Podobnie jest z dwoma punktami widzenia, gdzie tylko jeden ma prawo być słusznym. Tak jest też z przyziemną sferą życia jaką jest seks. Tutaj seks jest albo grzechem albo perwersją, pomiędzy jest pustka.
Dlatego tolerancja jest dla Europejczyków ciężka do zdefiniowania. Dzięki temu na przestrzeni wieków rzadko u nas gościła. Świat zewnętrzny mamy rozbudowany, ale wewnętrzny jest ubogi. Potwierdzeniem na to są chociażby nasze relacje rodzinne czy sąsiedzkie. Często są płytkie i pełne nieufności. Nierzadko interesowne.

Czasami znajomi pytają się mnie, jak mogę pogodzić praktykowanie nauk Jezusa z naukami Buddy ? Odpowiadam, że tak samo jak jezuici czy benedyktyni praktykujący medytację buddyjską. Koncentruję się na celu. Cel widzę jeden i on mnie jednoczy z tymi "innymi" w wierze.
Mamy takie same doświadczenia. Jeśli ktoś z nas jest lepszy to tylko chyba ten, który potrafi pomóc innym szybciej i skuteczniej.
Utrzymuję kontakty z różnymi ludźmi i uważam, że to mnie wzbogaca. Dlatego nigdy na forum nie powiedziałem komuś, że jest np. chory. Gdybym to zrobił, musiałbym przyznać dziś, że sam przez długie lata byłem chory. Oczywiście, nie pozwalam innym na niszczenie zarówno mojego domu, zdrowia jak i ducha. Co nie znaczy, że nie lubię dowcipnej wymiany zdań.
Unikam też miejsc i osób, które zmierzają ślepo do agresywnej konfrontacji. Dlatego nie staram się obejrzeć meczu piłkarskiego do końca i nie cieszę się z ryby wiszącej na haczyku wędki.
Ponieważ jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem, to na tym zakończę swój wykład.
W innym miejscu na eparczew, czytałem post Pana z cynamonu dotyczący krucyfiksów, Dalajlamy, itd.
Mam nadzieję, że nikt nie odbiera buddyzmu jako zagrożenia, które pcha się na ściany szkół. Ostatnio dużo media piszą o zagrożeniu islamem. Nawet w Polsce kreśli się czarne scenariusze. Któż wie, kto będzie następny na linii frontu ?
Ponieważ niewiele osób ma wgląd do tekstów buddyjskich, pozwolę sobie zamieścić fragment tekstu lamy Anagarika Govindy. Myślę, że tekst ten pokaże Wam buddyjskie(i nie tylko) podejście do dialogu. Jednocześnie może być on ciekawą nauką dla chcących się uczyć. Lama Govinda był Żydem i Niemcem, którego II Wojna Światowa zastała na Cejlonie. Po wojnie osiedlił się w Kalifornii.
Tekst pochodzi z almanachu CRYSTAL MIRROR, vol. IV, wyd. Dharma Publishing w Berkley w 1975r. Życzę miłej lektury !

Aby zrozumieć stosunek buddyzmu tybetańskiego do chrześcijaństwa, musimy przede wszystkim zrozumieć, czym jest dla niego religia. Najbliższym tybetańskim odpowiednikiem słowa "religia" jest czo /chos, Dharma/, które oznacza duchowe i uniwersalne prawo, zasadę, która podtrzymuje /dhar/ wszystko, co istnieje. Najwyższym celem człowieka jest życie w harmonii z tym prawem,a to oznacza ciągłe przebywanie w stanie prawdy i cnoty.

Dlatego dla Tybetańczyków religia nie oznacza trzymania się określonych zasad i dogmatów, lecz naturalne wyrażenie wiary w wyższe przeznaczenie człowieka, czyli w jego zdolności wyzwolenia się z sieci iluzji i ograniczeń własnego ego w celu realizacji uniwersalności swej prawdziwej natury w Oświeconym Umyśle.

Istnieje tak wiele różnych metod i sposobów osiągnięcia tego stanu, ile jest różnych typów ludzkich istot., dlatego też Tybetańczyk uważa wielość religii za niezbędny czynnik rozwoju ludzkości, a nie powód do kłótni i obustronnej nienawiści.

W konsekwencji tego Tybetańczyk, który posiada wysoko rozwinięta indywidualność, uznaje i szanuje różne formy praktyk religijnych. I faktycznie, w Tybecie istnieje tyle szkół buddyjskich, co sekt w łonie chrześcijaństwa; nie są one jednak wobec siebie wrogo nastawione. Współżyją ze sobą w pokoju, szanując swoją wartość. Akceptując nauczycieli z jednej szkoły, nie neguje się wartości nauczycieli z innych szkół. W praktyce bardzo często nauki i metody różnych szkół dopełniają się, dzięki czemu można je wykorzystać w najbardziej skuteczny sposób. Indywidualistyczne nastawienie do spraw religijnych wyjaśnia dobrze znane tybetańskie przysłowie:

Lung-pa re-re ka-lug re Lama re-re czo-lug re

"Każdy region posiada swój własny dialekt,
każdy lama(nauczyciel) posiada swoją własną doktrynę"

Zgodnie z tą zasadą ludzie posiadają wolność wyboru lub odrzucenia wierzeń bądź praktyk i bez obaw wyrażają swe opinie na ten temat. Dyskusje na tematy religijne są zawsze mile widziane, zaś ludzie, którzy potrafią w przekonywujący sposób wyrazić swe idee, cieszą się uznaniem i szacunkiem. Sztuka publicznych dysput była kultywowana przez wielkie uniwersytety klasztorne,takie jak Gonden, Drepung czy Sera.

Równocześnie Tybetańczyk nie jest aż tak naiwny, by wierzyć, że prawdy religijne można udowodnić przy pomocy logiki, czy ustalić je przy użyciu argumentów. Tybetańscy nauczyciele zawsze podkreślali fakt, że ostatecznej prawdy nie można wyrazić słowami, można ja jedynie urzeczywistnić w sobie. Dlatego nie jest ważne to, w co wierzymy, ale to, czego doświadczamy i co praktykujemy, jak to coś wpływa na nas i nasze otoczenie. Wszystko, co prowadzi nas do stanu większego spokoju i harmonii stanowi oznakę tego, że znajdujemy sie na właściwej ścieżce.

W Tybecie świętego ceni się bardziej niż króla; człowieka, który jest w stanie porzucić światowe dobra ceni się bardziej niż bogacza, a człowieka, który potrafi poświęcić swe życie wypełniając je współczuciem i miłością w stosunku do innych, ceni się bardziej, niż wielką osobistość.

Opowieści o poświęceniach Buddy, gdy jeszcze jako Bodhisattwa przebywał na ziemi, do dziś opowiada się przy ogniskach, z okazji różnych uroczystości religijnych, w domach i pustelniach, na pustych szlakach karawan i zatłoczonych placach targowych, a mimo to nigdy nie przestaną budzić emocji, czy to u szorstkiego kierowcy, czy u doświadczonego drobnomieszczanina, ponieważ opowieści te nie są wspomnieniem przeszłości, która już dawno minęła, lecz nadal istnieją w postaciach tybetańskich świętych, inspirując pokolenia przeszłości i teraźniejszości.

Można więc łatwo zrozumieć, że opowieść o cierpiącym na krzyżu Chrystusie głęboko przemawia do uczuć religijnych przeciętnego Tybetańczyka. Lecz jeśli ktoś powiedziałby mu: "Musisz wyrzec sie wszystkich innych świętych i zbawicieli i czcić tylko tego jednego" byłby zdziwiony i urażony takim żądaniem, ponieważ dla niego dowodem na istnienie prawdy jest to, że zawsze i wszędzie pojawiali się religijni przywódcy i święci, którzy przybywali z przesłaniem miłości i współczucia i na nowo wdrażali poznanie ostatecznej Rzeczywistości, która chrześcijanie utożsamiają z Bogiem, Hindusi z Brahmanem, a buddyści ze stanem poza słowami i koncepcjami - Oświeceniem.

Jeśli mimo ciepłego przyjęcia pierwszych misjonarzy, chrześcijaństwu nie udało się zakorzenić w Tybecie, nie stało się to za przyczyna Jezusa Chrystusa i Jego istotnych nauk; przeciwnie - to, czego nauczał Jezus zgadzało się w pełni z ideałem Bodhisattwy i było praktykowane w Tybecie o wiele bardziej niż gdziekolwiek w Europie.

Innym powodem było to, że ci, którzy próbowali zaszczepić chrześcijaństwo na tybetańskim gruncie, nie byli w stanie rozpoznać i uznać wielkich myśli i świętych tego kraju, a zajmowali się bardziej sobą i stworzonymi przez ludzi dogmatami, niż uniwersalnym przekazem Chrystusa. Nic nie zilustruje lepiej stosunku Tybetańczyków do chrześcijaństwa jak kilka faktów historycznych, które potwierdzają moje rozważania.

Pierwszym chrzescijańskim misjonarzem, który przybył do Tybetu, był Portugalczyk Padre Antonio de Andrade. Został on bardzo gościnnie przyjety w Tsaparangu przez króla Guge z zachodniego Tybetu. Król przyjął go z wielkim szacunkiem i zgodnie z duchem buddyjskiej tplerancji pozwolił mu nauczać nowej religii. Dla niego człowiek, który w imię swej wiary przepłynął pól świata, zasługiwał na najwyższe uznanie i szacunek.

Był przekonany, że prawda nie może skrzywdzić prawdy, dlatego też wszystko co prawdziwe w religii obcego, mogło w jego przekonaniu jedynie umocnić, uwydatnić i potwierdzić nauki tybetańskich świętych, Buddów i Bodhisattwów na Zachodzie, w krajach nieznanych dla ludzi Wschodu. Dlatego wiedziony sercem król Guge wysłał w roku 1625 ojcu Antonio de Andrade list treści następującej:

"My, Król Potężnych Królestw, radując się z przybycia do naszego kraju padre Antonio Franguim /jak w Indii nazywano Portugalczyków - przyp. A.G./, który pojawił się, by nauczać nas świętego prawa, uważamy go za głównego Lamę i udzielamy wszelkich pełnomocnictw do nauczania naszego ludu. Równocześnie nie pozwalamy, by ktokolwiek próbował mu w tym przeszkodzić. Wydamy także odpowiednie polecenia, dzięki którym otrzyma on parcelę i wszelką pomoc niezbędną do wybudowania domu modlitwy".

Król przeznaczył nawet cudzoziemcowi swój własny ogród; prezent ten jak na tybetańskie warunki, gdzie ogrody są drogim i rzadkim luksusem, był czymś więcej, niż tylko zwykłym uprzejmym gestem.

Lecz król, w swej wielkiej dobroci nie przewidział niestety, że obcy przybył nie po to, by wymienić prawdę i wspaniałe myśli z tymi, którzy dążą do podobnych ideałów, lecz po to, by wyplenić nauki Buddy i zastąpić je tym , co on uważał za jedyną prawdę. Konflikt był nieunikniony, niezadowolenie szerzyło się w kraju, a przeciw królowi powstali jego przeciwnicy polityczni. Podczas gdy padre Andrade, zadowolony ze swego sukcesu w Tsaparang, wybrał się do Lhasy z zamiarem rozszerzenia swej działalności na cały kraj,w Zachodnim Tybecie wybuchło powstanie, król został obalony, a wraz z nim dynastia Guge. Nadszedł koniec świetności Tsaparang.

W jakieś sto lat później, w 1716 przybył do Lhasy jezuita padre Desideri. Przyjęto go z szacunkiem, otrzymał wspaniały dom, pozwolono mu także głosić swoją religię mową i piórem. W rzeczywistości napisał książkę, mającą na celu obalenie pewnych nauk buddyjskich, co wywołało wielkie zainteresowanie. Jak napisał to Desideri: "Przez mój dom przewinęło się wielu ludzi, przeważnie uczonych i profesorów, którzy przybyli z klasztorów i uniwersytetów, szczególnie z tych najważniejszych - Sera i Drepung, by uzyskać pozwolenie na przeczytanie książki".

Tybet był wtedy o niebo bardziej cywilizowany, niż współczesna mu Europa, gdzie heretyków palono na stosach razem z ich książkami. Można by sobie wyobrazić, co działoby się w Rzymie, gdyby jakiś obcy próbował publicznie obalić chrześcijańskie dogmaty !

Nie ma się więc co dziwić, że przedstawiciele chrześcijaństwa nie byli w stanie uznać wartości ducha tolerancji, wykorzystać otwartych drzwi i odwzajemnić sie w tym samym duchu. Stracono wielką szansę !

Mimo to mamy nadzieję, że kiedy wyznawcy Chrystusa i Buddy spotkają się na gruncie dobrej woli zrozumienia, nadejdzie dzień, kiedy głoszona przez jednych i drugich miłość nadejdzie i zjednoczy całą ludzkość we wspólnym wysiłku, chroniąc ją od zniszczenia i prowadząc w kierunku światła, w które wszyscy wierzymy.

A najważniejsze, byś zawsze był wierny
Samemu sobie i - co za tym idzie
Jak noc za dniem - byś innym też nie kłamał.

W.Szekspir,"Hamlet", Akt I, sc. III

kepih
Obrazek użytkownika kepih
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Nie chciałbym uprawiać tu inkwizycji, ale przypomnę Ci arkus że dostałeś już czasowego bana za tego typu zachowanie.
Wysyłając administratora tej strony do psychologa, czy publikując czyjeś dane zmierzasz znów w tym kierunku.
Mikaelg już zrozumiał, mam nadzieję że Ty też zrozumiesz że eparczew nie jest miejscem na waszą wojnę przeciwko Panu z Cynamonu...

Pan z cynamonu
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

l k napisal;

To, że sam nie lubię kk nie oznacza, że wy musicie mieć takie same zdanie i.. namawiać mnie na udział w rekolekcjach.

Ale tylko Paluch, namawial cie do udzialu w rekolekcjach. :) Dla scislosci, i majacych problem ze zrozumieniem...
Zapraszal !

Atakujac kosciol, atakaujesz kazdego, to uwaza sie jego czescia.
Licz sie wiec z oporem.

Emocjonalne reakcje sa adekwatne do emocjonalnych argumentow.

Wbrew temu co ci sie wydaje, Kosciol nikogo nie straszy koncem swiata

Komercyjny szal, ktoremu ulega dzis wielu ludzi, oparty jest na kalendarzu i cywilizacji Majow.

Paluch
Obrazek użytkownika Paluch
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

YvonneS napisał/a:
Wiem, ze większość ludzi tego nie rozumie ale ja od zawsze taka byłam, jestem i będę. I chociażby dlatego nigdy nie skorzystałam z propozycji dołączenia do elitarnej grupy foto.

Ja też nie rozumiem :) Ale jak czegoś nie rozumiem, to zwykle jestem ciekaw ;)

Pytania "kontrolne" :
1. Jeśli jesteś tak pewna (swego) , to po co się zastanawiasz "dlaczego nie chciałam przynależeć do tej grupy"(Kościoła)
2. Napisałem tylko "czujesz się nieakceptowana" , dlaczego piszesz (o sobie) "szukam akceptacji" .
3. Czemu uważasz, że grupy muszą być elitarne (lepsze, niedostępne) - np. Kościół, fotoklub.

ps. jak chłopaki i (3) dziewczyny przeczytają, że nasz klub jest elitarny to jeszcze składki członkowskie podniosą ;)

ps. Jeśli rzadko tutaj zaglądasz i nie chce ci się czytać wszystkich odpowiedzi, napisz to już w pierwszym swoim poście.

dereck2
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

usuwamy - gruha

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Tak, chodziło mi konkretnie o Palucha jedyną osobę z którą można tutaj normalnie porozmawiać.

gruha
Obrazek użytkownika gruha
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

A ja widzę jedno rozwiązanie...

... moje które tutaj przekażę. To, że moi rodzice wychowali mnie na katolika, i się nim czuje to i tak mam luźny stosunek do tego co mówią księża i jak również ateiści. Człowiek w dzisiejszych czasach ma dostęp do internetu, bibliotek, pomocy specjalistów i sam sobie powinien odpowiadać na niektóre pytania. Trzymanie się twardo określonych reguł nigdy nie według mnie nie jest dobre, trzeba je czasami obejść. To samo tyczy się ateistów, nie można zrywać ze swoimi katolickimi przekonaniami dla kilka słów ateistów. Ateiści jak i katolicy w swoich słowach mają swoje prawdy. A tak naprawdę leży ona pośrodku.

Ale przykre jest jeśli ludziom narzuca się jakieś wartości ( ludzie z PO to szatany - mniej więcej tak wypowiada się RM) a człowiek zamiast poczytać sprawdzone informacje głupio wierzy człowiekowi, który w wierze widzi interes. Niestety ale to mnie bardzo bulwersuje. Wstyd mi jest wtedy kiedy rozmawiam sobie z ludźmi różnych wiar. ( a w Warszawie takich nie mało).

arkus
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

usuwamy - gruha

A najważniejsze, byś zawsze był wierny
Samemu sobie i - co za tym idzie
Jak noc za dniem - byś innym też nie kłamał.

W.Szekspir,"Hamlet", Akt I, sc. III

gan
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

- to drążąc temat

orange - jak nikt ze społeczności nie zmusza rodziców (jest wg Ciebie wybór) do chrzczenia dzieci; to co się dzieje z tymi którzy nie ochrzczą (mogą przyjąć komunię)- jak społecznośc do tego podchodzi- jest wtedy ok, przechodzi do porządku dziennego-tak?

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

"Godzina mego przyjścia jest bliska. Przy tym przyjściu będzie Miłosierdzie, a jednocześnie twarda i straszna kara. Moi Aniołowie powołani do tego zadania będą uzbrojeni w miecze. Uwaga ich będzie zwrócona przeciwko tym, którzy nie wierzą i bluźnią przeciwko objawieniu Bożemu. Z chmur powstaną orkany ognistych strumieni padających na całą ziemię. Niepogody, burze, pioruny, powodzie, trzęsienia ziemi będą jedne po drugich następować
w różnych krajach. Nieustannie będzie padać deszcz ognisty. Rozpocznie się to w bardzo mroźną noc. Grzmoty i trzęsienia ziemi będą trwać trzy dni i trzy noce. Będzie to dowodem, że przede wszystkim jest Bóg. [...]
Abyście się na to przygotowali, podaję wam znaki: noc będzie bardzo zimna, wiatr będzie huczał, a po pewnym czasie powstaną grzmoty. Wtedy zamknijcie drzwi i okna, nie rozmawiajcie z nikim poza domem. [...]
Podczas, gdy ziemia trząść się zacznie, nie wyglądajcie na zewnątrz, bo gniew Ojca mego jest godny szacunku. Kto rady tej nie usłucha, ten zginie w okamgnieniu, bo serce jego widoku tego nie wytrzyma. [...]
W trzecią noc ustanie ogień i trzęsienie ziemi, a w dniu następnym świecić będzie słońce.
W postaciach ludzkich zstąpią na ziemię Aniołowie i przyniosą z sobą ducha pokoju.
Kara, jaka spadnie, nie może być porównana z żadną inną, jaką Bóg dopuścił na stworzenia od początku swiata".

Czym jest ta "przepowiednia" jak nie straszeniem końcem świata czy jakimiś kataklizmami?

No i przeżyliśmy kolejny koniec świata. Ciekawe ile będzie następnych bo raczej prawdziwej zagłady nie dożyjemy.

Wespazjan2
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Paluch napisał/a:

2. Napisałem tylko "czujesz się nieakceptowana" , dlaczego piszesz (o sobie) "szukam akceptacji" .

Lub , a to spora różnica.
Nie, nie czuję się nieakceptowana w środowisku, a ci na których mi najbardziej zalezy nie mają nic przeciwko temu, że wybrałam taki a nie inny sposób na życie.

ps. jak chłopaki i (3) dziewczyny przeczytają, że nasz klub jest elitarny to jeszcze składki członkowskie podniosą ;)

I prestiż może wzrośnie wprost proporcjonalnie do składek?

Badania przeprowadzane prze socjologów wykazały, że:

" Wiara religijna to nie tyle rodzaj przekonań czy światopoglądu i odpowiadające mu zachowania, ile pewien sposób życia. A życie to coś znacznie więcej niż przekonania, wiedza, samoświadomość i będące ich konsekwencją zachowania. Życie to także, a może przede wszystkim, to, co się z nami dzieje i kim się staliśmy poza horyzontem naszych wyborów i samoświadomości: to, w jakim kraju się urodziłem, w jakiej rodzinie, jaki język jest "moim" językiem - nie jest sprawą moich przekonań i wyborów. Także wiara. Szansa, że ktoś, kto urodził się w Dreźnie, będzie osobą wierzącą, wynosi jedynie 27 proc., ale jeżeli urodził się w Krakowie, z prawdopodobieństwem ponad 90 proc. będzie osobą wierzącą."
W Polsce w latach 1992-2002 wiara i praktyki religijne pozostawały na stabilnym poziomie we wszystkich grupach wiekowych. Wśród młodzieży (18-24 lata) praktyki, co najmniej raz w tygodniu, oscylowały wokół 50 proc., wśród starszych (powyżej 29 lat) - wokół 55 proc. Nie widać tu żadnej kierunkowej zmiany. Jeżeli uznać, że w latach 90. dokonywał się w Polsce proces modernizacji, nie wywarł on wpływu na poziom praktyk religijnych. Więcej: kolejne kohorty wiekowe Polaków urodzonych w okresie od końca lat 50. do początku 80. cechują się podobnym poziomem praktyk religijnych. A zatem osoby wchodzące w dorosłe życie (18 i więcej lat) od drugiej połowy lat 70. są w podobnym stopniu religijne. W Europie w grupie młodzieży w wieku 18-24 lat jedynie parę osób na sto pojawia się regularnie w kościele. Wyjątkiem, obok Polski, są Słowacja, Włochy i Irlandia, gdzie niemal co trzecia młoda osoba praktykuje regularnie."

Dlaczego w Polsce wiara i praktyki religijne pozostawały w tym okresie stabilne? Istotnym czynnikiem okazuje się charakter transformacji, która nie naruszyła istniejących więzi społecznych. Zmiany zachodziły w ramach stabilnych środowisk lokalnych, które je absorbowały i akomodowały. Nie odnotowano poważnych migracji, które osłabiają i niszczą więzi. Dochody, co prawda, rosły, ale nie na tyle, by doprowadzić do gwałtownych zmian w stylu życia osłabiających istniejące więzi (jak np. w Irlandii w latach 90.). Struktura ludności według wielkości miejsca zamieszkania w zasadzie nie zmieniła się w okresie 1992-2002. 59 proc. dorosłych Polaków (17 mln) mieszka w tej samej miejscowości, w której mieszkało, mając 14 lat (w 1992 - 52 proc.). Dla porównania: w USA mniejszość (43 proc. dorosłych mieszkańców) mieszkała w 2000 roku w tej samej miejscowości, co w wieku 16 lat. W ciągu ostatnich kilkunastu lat stawaliśmy się w coraz większym stopniu społeczeństwem przestrzennie zasiedziałym. Polacy przeżywali i doświadczali zmiany w swych naturalnych środowiskach społecznych. Wiele się w ich życiu zmieniało, ale zmiany te wpisywały się w zasadniczo taki sam kontekst życia. Nie było zatem ani konieczności, ani powodów, by porzucić praktyki. Istotny czynnik to także sprawność instytucji kościelnych. Kościół pracował, przynajmniej na poziomie parafii, jak zawsze, a może i lepiej. Wreszcie, być może, to lekcje religii w szkole w masowej skali podtrzymywały motywacje religijne. Trzeba też wziąć pod uwagę wpływ "czynnika papieskiego". Badani młodzi ludzie są pokoleniem, któremu w ich religijnych biografiach cały czas towarzyszył Papież, także bezpośrednio poprzez pielgrzymki, które w Polsce miały zawsze charakter wielkiego wydarzenia religijnego i narodowego."

http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article47539/Spoleczne_podstawy_k...

Wynika z tego, ze gdyby zaistniały czynniki sprzyjajace osłabieniu więzi religijnych to prawdopodobnie sytuacja byłaby inna i możliwe, ze o wiele większa liczba osób porzucałaby wiarę ewentualnie nie miałaby ona dla nich większego znaczenia tak jak to ma miejsce w innych krajach.

Edytowane. Administracja.

Zablokowany
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Witam!
Do bełkotu teologicznego dorzucam tutaj bełkot buddyjsko-tybetańczykowski
tybetańczyk to; tybetańczyk tamto' a gdzie jest człowiek tu i teraz w polskiej biedzie.
pzdro gan

Paluch
Obrazek użytkownika Paluch
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Rożnica pomiędzy agitacją a dyskusją jest taka, że interlokutorzy (co za słowo B) ) w dyskusji dopuszczają możliwość przyznania racji chociaż częściowo - pod wpływem argumentacji i okoliczności - stronie "przeciwnej". Tudzież odnoszą się z uwagą do kontrargumentów.
Jednostronna i uporczywa prezentacja swoich poglądów raczej nie jest dyskusją, chociaż można wtedy prezentować odmienne poglądy na zasadzie kontragitacji. Trochę szkoda naszego czasu jeśli po kilku wpisach dowiadujemy się, że nie chodzi o wymianę poglądów, a raczej o wymianę ciosów.
Co do emocji - powtarzam oczywistą oczywistość, że forum to specyficzne miejsce gdzie nie należy liczyć na "wiekopomną twórczość", a bardziej na zbór luźnych wypowiedzi i uwag do nich. To chyba raczej fraszka niż proza ;)
Z drugiej jednak strony być może znajdą się osoby dla których nasze tu wypowiedzi będą ważne, a w związku z tym odpowiedzialność jednak jest wskazana.

Wracając do wizji apokalipsy pamiętajmy, że Biblia posługuje się symboliką i pojęciami dostępnymi ludziom 2 tyś. lat temu. Na dodatek większość tekstów ma znaczenie bardziej metaforyczne niż praktyczne.
Czy gdy czytamy o wyczerpującej się oliwie w lampach, mamy rozumieć to jako przykazanie gromadzenia nośników energii na czasy ostateczne ? Czy człowiek z przed 20 stuleci widzący n.p. wybuch bomby atomowej dałby nam współczesny opis wybuchu i fali uderzeniowej, czy też coś by tam napisał o ognistym wietrze, trzęsieni ziemi i słońcu które spadło na ziemię- prawie jak SF.
Co by to nie było przekaz jest raczej jasny, nasz świat materialny nie ma przyszłości - ewangelia stara się bardzo sugestywnie nam o tym powiedzieć, dlatego trzeba zabiegać o dobra (dobro) niematerialne.

Proponuję taki kawałek do posłuchania http://teledyski.info/teledysk-hd-5701.html

ps. Jeśli rzadko tutaj zaglądasz i nie chce ci się czytać wszystkich odpowiedzi, napisz to już w pierwszym swoim poście.

gruha
Obrazek użytkownika gruha
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?
Tsubaki Sanjuro
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

gan napisał/a:
Witam!
Do bełkotu teologicznego dorzucam tutaj bełkot buddyjsko-tybetańczykowski
tybetańczyk to; tybetańczyk tamto' a gdzie jest człowiek tu i teraz w polskiej biedzie.
pzdro gan

Dokładnie!

gan
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

- tu chodzi o przywódców tej społeczności i o braku możliwości wyboru

Pan z cynamonu
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Czytam i prycham ;) Moja odpowiedz nie będzie standardowa. Wybaczcie :)

Pytanie o istnienie Boga, jest w swojej istocie pytaniem o to czy:

Dobro i zło istnieją w świecie obiektywnie (stanowią wytwór zewnętrzny wobec świadomości jednostek ) czy dobro i zło ma charakter lokalny czytaj: subiektywny (człowiek określa kategorie dobra i zła- np. to co w jednej kulturze jest złe, w drugiej może okazać się dobre albo neutralne )

Nie widziałem Boga ale widziałem piekło (jako wytwór zewnętrzny wobec mojej świadomości ) i potrafię udowodnić, że jeżeli ktoś znalazł by się w tym położeniu, co ja, nazwał by piekło, piekłem a nie niczym innym. Przestał by poszukiwać reinterpretacji, że może to nie jest takie złe i zależy zapewne od punktu widzenia które zawsze może zmienić.

I potrafię Wam pokazać Boga...lecz kiedy ktoś mnie o to prosi, ja wskazuję na gwiazdę a ślepcy widzą tylko mój palec )żarliwi ateiści zakrywają wtedy oczy i mówią żę jak go nie widzą to zapewne go niema a fanatyczni katole nie potrafią Boga zobaczyć dlatego gdyż sam Bóg przesłania im Boga

"Nie widziałem boga ale widziałem piekło i to mnie przekonało że istnieje Bóg" ...i w moim przypadku wiara w boga odpada.. ja nie wieżę w boga.. ja wiem że bóg istnieje, dosłownie odnajduję go w sobie każdego dnia i jestem w stanie przekonać do tej prawdy każdego o ile zaryzykuje tylko aby otworzyć oczy ! ..jakkolwiek jest on pojmowany...miłość, dobro, prawda itp. ...te wszystkie rzeczy, są wysoce obiektywne ..istnieć będą nawet jeżeli we wszechświecie nie ostanie się ni jeden człowiek.

Jakkolwiek popieram "sianie wątpliwości" przez pokazy filmowe Allena. Dla wielu katolików pytania stawiane przez niego stanowią zagrożenie gdyż, ich wiara najzwyczajniej w świecie jest słaba, krucha i niepewna.

Rozumiem dlaczego Hawking szuka granic wszechświata....dlaczego bada czarne dziury które, ciągle pochłaniają coraz to nowe galaktyki, gwiazdy które gdzieś znikają i nikt nie wie gdzie.Dzięki tym odkryciom odwieczne prawo że " Nic w przyrodzie nie ginie" staje się prawem "labilnym".

A co ma wspólnego kosmos z istnieniem Boga ? Jak wam zależy, sami szukajcie prawdy !

Ja odkryłem tajemnicę mojego powstania i dzięki temu stałem się lepszym człowiekiem a w moim życiu dnia każdego dzieją się cuda (nie mylić z cudami obiecanymi przez Donalda)- z Bajek Disneya dawno już wyrosłem. ;)

Życzę każdemu odwagi do stawiania pytań o sprawy ostateczne, dowagi do wybrania się w podróż ku poszukiwaniu samego siebie... i nawet jeżeli, nie odkryjecie tam samego Boga to nic się nie stanie...o wiele ważniejsze niż Bóg i tajemnica jego nie- istnienia, jest, aby ta wędrówka czyniła was coraz lepszymi ludźmi. ;)

arkus
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Ludzie wszędzie mają podobne problemy. Rozwiązywanie ich czegoś ich uczy, więc jest w tym też jakiś pożytek. Szerokość i długość geograficzna nie ma tu znaczenia.
Kiedyś gan pisał, że widzi ludzi dobrych lub złych. Też tak kiedyś widziałem. Dziś widzę ludzi szczęśliwych i nieszczęśliwych. Osoby widzące ciągle biedę, bełkot, itp., raczej zaliczam do tych drugich. Jest to kwestia świadomości. Każdy ma taki MATRIX jaki sobie buduje. Sugerowałbym poszerzenie świadomości i nie koncentrowanie się ciągle na rzeczach płytkich i niszczących. Szkoda życia.

"Co zasiejecie to i zbierać będziecie"-Jezus
"Jesteście tym co myślicie.Jesteście swoimi myślami"-Budda

A najważniejsze, byś zawsze był wierny
Samemu sobie i - co za tym idzie
Jak noc za dniem - byś innym też nie kłamał.

W.Szekspir,"Hamlet", Akt I, sc. III

Skasowany
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

człowiek na 3 dni wyjedzie i już robią się zaległości. ;-) Zmęczony jestem jutro coś skrobnę. B)

Tsubaki Sanjuro
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

arkus napisał/a:
Ludzie wszędzie mają podobne problemy. Rozwiązywanie ich czegoś ich uczy, więc jest w tym też jakiś pożytek. Szerokość i długość geograficzna nie ma tu znaczenia.
Kiedyś gan pisał, że widzi ludzi dobrych lub złych. Też tak kiedyś widziałem. Dziś widzę ludzi szczęśliwych i nieszczęśliwych. Osoby widzące ciągle biedę, bełkot, itp., raczej zaliczam do tych drugich. Jest to kwestia świadomości. Każdy ma taki MATRIX jaki sobie buduje. Sugerowałbym poszerzenie świadomości i nie koncentrowanie się ciągle na rzeczach płytkich i niszczących. Szkoda życia.

Nie wiem co ma piernik do wiatraka? Poza tym nie generalizowałbym tak, że wszyscy mają podobne problemy. Ja np. nie mam problemów z niepodległością mojego kraju. Tak samo nie dzieliłbym ludzi na szczęśliwych i nieszczęśliwych. Rozumiem też, że do osób sczęsliwych zaliczyć należy te, które widzą wszędzie tylko bogactwo a mądre słowa płyną do nich z każdej strony.No i czym jest "poszerzanie świadomości"? Rozumiem jeszcze "poszerzanie horyzontów", "budowanie świadomości" ale "poszerzanie świadmości"?

Pan z cynamonu
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

usuwamy - gruha

Licze na madrosc administratorow.;)

Proszę bardzo.

Wyraziłem się jasno w temacie. Koniec dyskusji.

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?
Paluch
Obrazek użytkownika Paluch
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Pan z cynamonu napisał/a:
YvonneS...problem w tym, że na chwilę obecną skończyły mi się zapas proszeczków.

Pan z cynamonu napisał/a:
Czytam i prycham ;)

Mam bardzo śmieszny link - coś jak opinia psychiatryczna na temat zagorzałych ateistów. Żartujemy (sobie) czy piszemy poważnie ...

ps. Jeśli rzadko tutaj zaglądasz i nie chce ci się czytać wszystkich odpowiedzi, napisz to już w pierwszym swoim poście.

Skasowany
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Nie ty decydujesz o tym co mam pisać, poza tym wcale nie musisz tego czytać skoro ci to nie odpowiada

Owszem nie decyduje i nie zamierzam gdyż mam spojrzenie na wolność słowa w ujęciu Jeffersona ale to nie odbiera mi prawa do reakcji i obrony mojego dobrego imienia i mojej wiary. Zwłaszcza gdy ktoś wypisuje takie bzdety i paszkwile.

Czy uważacie, ze ateista nie może być dobrym człowiekiem bo nie wierzy i nie chodzi do kościoła

Zdarza się ale to nie ma nic do rzeczy

Nie zgodzę się z tym, że chrzescijaństwo jest religią bez której ludzie nie potrafiliby się szanować czy postępować w sposób etyczny

ateistyczne Chiny i Kuba islamski Egipt czy Iran , hinduskie Indie czy buddyjska Kambodża … po prostu wszystkie niechrześcijańskie państwa to oazy wolności praw człowieka dobrobytu spokoju i tolerancji . :)

Nie, nie czuję się nieakceptowana w środowisku, a ci na których mi najbardziej zalezy nie mają nic przeciwko temu, że wybrałam taki a nie inny sposób na życie

Ja też cię akceptuje mogę nawet kartkę na urodziny ci wysłać i tort zrobić. B) Wiec ty tez mnie zaakceptuj i nie obrażaj moje religii tylko dla tego że chcesz wywołać sztuczną dyskusje . A potem piszesz ze KK cie nie obchodzi

Czytam i prycham Moja odpowiedz nie będzie standardowa. Wybaczcie Pytanie o istnienie Boga, jest w swojej istocie pytaniem o to czy:....

Droga do Boga jest prosta. Z całym szacunkiem P.T. Pan z cynamonu zbyt skomplikowane . Wywód jak na obronie doktoratu z Teologii Moralnej na KUL . :)

Zablokowany
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Witam!
Można się wbić w swoją ideologię religii jak ślimak w swoją muszlę, opowiadać jaka to moja muszla jest fajna, nie dostrzegając zewnętrza, świata otaczającego. Można opowiadać czym jest religia wraz z jej meandrami. Co daje religia, czy zewnętrzny świat i muszla to jest to o chodziło bogu. Ja we wcześniejszych postach odebrałem właśnie taką postawę, muszla religii chrześcijańskiej, muszla na pół otwarta religii buddyjskiej; a gdzie jest świat zewnętrzny.Czyż książęta nie kręcą lodów na sakramentach świętych; czyż nie idealizujemy tybetańczyków.

MATRIX- to jest wg mnie ideologia religii; a co można osiągnąć wierząc w ten matrix to zależy od ludzi. Ludzie dobrzy z pomocą matrixu będa w dwójnasób dobrzy.
ps. wolę się otaczać ludźmi dobrymi niż szczęśliwymi; wg mnie lepszy jest koleś dobry- nieszczęśliwy, niż szczęśliwy-niedobry.
pzdro gan

gruha
Obrazek użytkownika gruha
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Mam nadzieje, że usunięcie postów spowoduje zamknięcie dyskusji na ten temat. Jak już mówiłem nie interesuje mnie kto zaczął ... ja skończyłem.

Panowie forum ma to do siebie, że bezpośrednie komentarze czy to prawdzie czy nie lecą w stronę użytkownika i jak piłeczka odbijają się. Proszę sprawdzić forum.pclab.pl tam co drugi temat to osobiste wycieczki użytkowników są na porządku dziennym. Jeśli nie podoba się taka forma, a z mojego kilkuletniego doświadczenia wiem że się nic w tym nie zmieni, proszę nie korzystać z forum.

Jesteśmy młodymi osobami mamy pracę, rodzinę i naprawdę czasowo i nawet pod względem kompetencji nie mamy możliwości dyktować, że ten Pan miał racje a tego trzeba zbanować. Pilnujemy porządku, ale osobiste wycieczki kończcie na pw a nie zaśmiecacie forum i nie dajecie korzystać innym. Mnie osobiście razi jak jakiś ciekawy temat przeradza się w dogryzanie sobie nawzajem.

Jeśli nie umiecie się dogadać na forum, proponuje spotkanie i dyskusje, albo po prostu dajcie sobie po mordzie. Nas użytkowników forum w to nie mieszajcie.

Paluch
Obrazek użytkownika Paluch
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Jest taki fragment w Biblii "po uczynkach poznacie ich". Po "uczynkach" na nie po braku "uczynków"
Ja to rozumiem m.in. abyśmy nie ulegali złudzeniu, że wystarczy nie czynić oczywistego zła aby zyskać "dobra" ocenę. Postawa pasywna mówi nam też dużo o intencjach, bo jest pewna zasadnicza różnica między życzliwością a obojętnością ...

Trzeba współczuć ateistom, ale i (aktywnie) napominań czytając takie bilbordy http://www.kurierlubelski.pl/artykul/654271,ateistyczne-billboardy-pojawia-sie-w-lublinie,id,t.html?cookie=1.

ps. Jeśli rzadko tutaj zaglądasz i nie chce ci się czytać wszystkich odpowiedzi, napisz to już w pierwszym swoim poście.

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Po co dyskutować narażając się na impertynencje ze strony co niektórych? Zresztą tylko ja jestem tutaj anty i czasami mi się nie chce drążyć tematu.
Końca świata nie było, przeżyliśmy i przepowiednie się nie sprawdziły. Ciekawe ile osób dorobiło się na takich naiwniakach co wierzyli w to że jednak koniec świata nastąpi? Tak już jest, że wielu wykorzystuje tego typu sytuacje do tego aby się wzbogacić.

Pan z cynamonu
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Paluch !

Mam dość tego rozróżniania na powagę i nie powagę zachowań mojej osoby. ;)

Jestem wierzący i z tego tytułu niema możliwości, abym się nie zachowywał jak wariat ! Tak, że jestem wariatem, mam na to niezbite dowody i wiarygodnych świadków więc, proszę mnie traktować poważnie, a nie tak, jak nie powinno się traktować wariata, czyli niepoważnie !

Tak, że zgodnie z kolejnością mojego obłędu napiszę że BÓG ISTNIEJE, bo widziałem piekło, a kto tego nie dostrzega ten, jakoby twierdzi, że biały kolor nie istnieje mimo, iż widział na oczy własne, kolor czarny ! Ot szczyt wariactwa... twardogłowego który odczuwa piekło istnienia ale w niebo nie wieży. :)

A wiesz w czym jest podobny wierzący do ateisty ? I jeden i drugi jest wariatem !

A wiesz co ich różni ?

Że w przeciwieństwie do ateisty, wierzący posiada świadomość własnej choroby. :)

To całkiem poważny anatomiczo - fizjologiczny wywód a jeżeli, nie potrafisz rozróżnić żartu od powagi to znaczy że masz problem w odróżnianiu zdrowia od obłędu. ;) A ja drżę z myślą o ludziach którzy nie mają rozeznania...

Pan z cynamonu
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Fakty, oto jak wygląda lekcja religii u mojej koleżanki ;

http://rozzamyslona.blog.onet.pl/Lekcja-religii,2,ID391002216,DA2009-09-...

orange
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

gan napisał(a):

orange - jak nikt ze społeczności nie zmusza rodziców (jest wg Ciebie wybór) do chrzczenia dzieci; to co się dzieje z tymi którzy nie ochrzczą (mogą przyjąć komunię)- jak społecznośc do tego podchodzi- jest wtedy ok, przechodzi do porządku dziennego-tak?

Nie bardzo rozumiem pytanie:) Dziecko nie ochrzczone nie może przyjąć komunii jeśli o to Ci chodzi. Nie mam pojęcia co się dzieje z ludźmi, którzy nie ochrzcili dziecka i jak na nich reagują. Zależy od człowieka. Społeczność Katolików składa się z różnych ludzi bardziej lub mniej wykształconych, biednych i bogatych itd.

Nie bardzo rozumiem do czego dążysz bo ja już wszystko w sprawie chrztu co miałem do napisania to napisałem, a teraz już sobie interpretuj :)

Pozdrawiam!

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Nie bardzo rozumiem, czyli wynika z tego, ze tylko ateisci są źli bo nie robią nic dobrego, nie są życzliwi i w ogóle nic nie robią a katolicy są dobrzy bo stać ich na czynienie dobra i życzliwość?
Wiesz akurat znam paru katolików którym daleko do czynienia dobra, chociaż zła też nie czynią ale ich postawa jest daleka od ideału porządnego wyznawcy jedynej słusznej religii.
Wielu z was nie rozumie faktu iż można nie wierzyć i być dobrym człowiekiem, tak samo jak z tymi kobietami co nie chcą mieć dzieci i świadomie rezygnują z macierzyństwa, jak są traktowane przez innych, takich co nie rozumieją, ze można być szczęśliwym i spełnionym bez potomstwa i przysłowiowa szklanka wody na starość nie jest żadnym argumentem do ich posiadania na siłę.
Pisałem już o tym ale jeszcze raz napiszę, że MOŻNA żyć bez wiary w Boga i wcale nie czuć się gorszym czy tam jakimś zwyrodnialcem bez sumienia a można wierzyć i postępować strasznie niegodnie i podle.

Wespazjan2
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

wespazjan napisał/a:

ateistyczne Chiny i Kuba islamski Egipt czy Iran , hinduskie Indie czy buddyjska Kambodża … po prostu wszystkie niechrześcijańskie państwa to oazy wolności praw człowieka dobrobytu spokoju i tolerancji . :)
:)

Nie zapominaj, że religia chrześcijańska też ma na swoich rękach krew niepotrzebnie przelewaną w obronie wiary i zanim nastapił rozwój cywilizacji głupie narody sterowane przez zachłanny kler mordowały się głosząc jej zasady i oddanie Bogu .
Zarówno Bliski Wschód jak i Azja są krajami gdzie panuje fundamentalizm religijny, zwłaszcza w krajach islamskich, wyłączyłabym z tego kraje w których religia (buddyzm) akurat nie jest "uciążliwa" i starsza o 500 lat niż religia katolicka, jednak również "potępiana" prze katolików.
"W latach 50-tych ktoś zauważył, że zguba dla Kościoła Katolickiego przyjdzie w XX wieku nie ze strony marksizmu lecz buddyzmu. Ten ktoś miał rację" - Benedykt XVI.
Natomiast Dalajama twierdził, ze w przypadku próby pogodzenia religii katolickiej z buddyjską: "Jest to możliwe w początkowym stadium. Jeżeli ktoś wierzy i szczerze szanuje Jezusa Chrystusa i Buddę, to można go uznać za półbuddystę i półchrześcijanina. Ale nie sądzę, żeby pozostał przy takim poglądzie w miarę swojego duchowego rozwoju. Praktykujący buddysta musi zaakceptować pustość jako ważną praktykę. Znam chrześcijańskich braci, którzy żywo interesują się buddyjską filozofią pustości zjawisk. Myślę jednak, że jeśli uzna się pustość, to nie ma miejsca dla stwórcy czy absolutu. Pustość znaczy, że wszystko jest współzależne. Jeśli się przyjmie taki punkt widzenia, raczej trudno wyznawać ideę wiecznej duszy, absolutu czy Wszechmocnego Boga".
Ideologia katolicka oparta na wierze przekonana o swojej słuszności z reguły jest skazana na negowanie innych wiar lub ateizmu.
Dlatego nie dziwi mnie fakt, ze nie możemy dojśc do porozumienia.

Edytowane. Administracja.

arkus
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Nie wbijam się w żadną ideologię. Każda nauka, zarówno świecka jak i religijna, która pozwala mi odkryć moją prawdziwą tożsamość duchową-Źródło Życia, umownie zwane na Zachodzie Bogiem, jest dla mnie wartościowa. Tak się składa, że na przestrzeni wieków religia była(bywa) nośnikiem takich nauk, które dziś moglibyśmy nazwać głęboką psychologią. Były(są) też wartościowe nurty pozareligijne.

Ta psychologia duchowa kładzie nacisk na przekraczanie ograniczeń, zwłaszcza na poszerzanie świadomości, Ten proces wiąże się z przekraczaniem własnego ego,"ja". Ego nie jest naszą pełną świadomością, chociaż twierdzi, że jest nami a my nim. Jest ono tylko fragmentaryzacją naszej pełnej świadomości-Boskiej Świadomości. Po przekroczeniu ego zawsze mamy doświadczenie, że JESTEŚMY czymś więcej niż MYŚLI(MY). Wychodzimy poza świat naszych lub nabytych koncepcji(ego) i widzimy rzeczy takimi jakimi są. Niestety, nie jest to proces wyłącznie przyjemny i łatwy, a często nasza euforia w nim bywa złudna. Mówię to ze swojego również doświadczenia. Czasem zachęcam ludzi, by spojrzeli w głąb siebie, zatrzymali się i przyglądali się swojemu ciału mentalnemu i emocjonalnemu tu i teraz. Dzięki temu mogą dostrzec, że ich wnętrze warunkuje to co ich otacza. Wszyscy jesteśmy twórcami naszego świata. Możemy być dziś, np. alkoholikami a jutro ludźmi sukcesu, dzięki wewnętrznej transformacji a nie zewnętrznym instytucjom. Dlatego nikt, żaden zbawiciel nas nie zbawi. Jedynie my sami odkrywając naszą prawdziwa duchową tożsamość i moc możemy sobie(i innym) pomóc zmienić nasz świat. Dzięki temu przestajemy wierzyć w zewnętrznego Boga-bożka, a żyjemy w Bogu i JESTEŚMY Nim.

"Ja i Ojciec jednym są"-Jezus
"Kto żyje we mnie(Ja-Chrystusie), żyje w Nim"-Jezus

Kiedy odkrywamy to Ja w sobie, widzimy i doświadczamy, że jesteśmy Jednym. Dzięki temu w naszych relacjach z innymi, kierujemy się miłością i współczuciem, a nasze wybory życiowe, np. sądy i kary są właściwe.
Osoby złe nie są w pełni świadome tego co robią, są nieszczęśliwe. Wolałbym nie być na ich miejscu. Na swój sposób starają się o siebie zadbać, krzywdząc przy tym innych. Nie chcę obrażać tych osób, ale z punktu widzenia buddyzmu są pomieszane(stan umysłu), czyli naszego zachodniego chore. Większość z nas tkwi w podobnej sytuacji. Zmieniamy tylko pozycje, z manipulowanej na manipulującą lub odwrotnie. Czasami powstrzymują nas zasady moralne lub lęk przed karą.

Jeśli chodzi o religię, to nie jest ona złotą rybką, żeby coś dawać. Stworzyli i tworzą ja w zdecydowanej większości ludzie. Ludzie też ja deformują. Jezus, Budda, Lao-Tse czy Konfucjusz nie zakładali żadnych religii, bo znali ich koniec. Dzięki temu ludzie otwarci i poszukujący mogą jeszcze dziś z pożytkiem odczytać sens ich nauk, zamiast pielęgnować w sobie urazy do ich "twórców". Ci w pełni znający swoją duchową tożsamość Wielcy Nauczyciele, nigdy nas nie ograniczali, ogłupiali czy upokarzali. Wręcz odwrotnie.
Świadczą o nich ich słowa:

"Przyszedłem tu,aby uwolnić cię od wszelkich autorytetów, również mojego"-Budda
"Wykorzystaj moją naukę jak wiosło. Kiedy znajdziesz się na drugim brzegu porzuć wiosło i idź dalej wolny"-Budda

"Poznacie ich(moich wyznawców) po ich owocach"-Jezus
"Szukajcie a znajdziecie"-Jezus
"Jeszcze wiele mam wam do powiedzenie, lecz nie jesteście (jeszcze ) na to gotowi"-Jezus

Słowo MATRIX stworzyli bracia Wachowski z USA. W swojej twórczości inspirowali się przekazami religijnymi. MA-TRIX reprezentuje iluzję, zasłonę i pochodzi od indyjskiego słowa MA-JA, czyli ułuda, złudzenie. MA-TERIA jest tym aspektem życia(Boga też), który postrzegamy (złudnym, zmiennym). Pełnia jest Prawdą, Drogą, Życiem-Bogiem (Boskim Świadomym Ja-JAM JEST KTÓRY JEST). Dlatego Bóg nie jest jeden, ale Jedyny, ponieważ reprezentuje jedyną prawdziwą Rzeczywistość. Film MATRIX jest filmem SF, ale zawiera dużo głębokich przesłań.

Zaznaczam, że to co piszę jest wynikiem moich doświadczeń i 27-letnich poszukiwań. Jeśli nie pasuje to do waszych wyobrażeń i spekulacji intelektualnych, to nic na to nie poradzę. Obawiam się, że nawet gdybym Wam pokazał prawdę, moglibyście jej nie dostrzec. Prawda zwykle nas przerasta.
Wiem, że wiele osób skłania się wyłącznie ku racjonalizmowi i materializmowi, zwłaszcza w ciężkich chwilach. Takie zawężone podejście do życia jest prostsze. Zawsze łatwiej jest winić świat zewnętrzny. Czasami tego typu poglądy prowadzą do negacji życia i samobójstw. Zwłaszcza ludzie słabi i młodzi ulegają tym radykalnym rozwiązaniom.

KIEDY UCZESTNICZYSZ W TWOICH GRACH, PAMIĘTAJ KTO JE STWORZYŁ

Zachęcam do własnej pracy nad sobą, swoim(naszym) światem i nie poddawania się słabościom.
Życzę powodzenia !!!

A najważniejsze, byś zawsze był wierny
Samemu sobie i - co za tym idzie
Jak noc za dniem - byś innym też nie kłamał.

W.Szekspir,"Hamlet", Akt I, sc. III

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Pewnie chodzi o to czy ludzie którzy nie ochrzczą dziecka mogą nadal uczestniczyć we mszy i przyjmować komunię czy nie mają już czego szukać w kościele?

Pamiętam taką sytuację z podstawówki gdzie w naszej klasie był chłopak wyznawca jehowy i dopóki większośc dzieci nie zaakceptowała faktu iż nie chodzi on na religię to był wysmiewany i ogólnie odsunięto się od niego na jakiś czas.

miro
Obrazek użytkownika miro
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?
l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

magdalenos napisał(a):

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/szatan-szaleje-za-10-tys-zl-pierwszy-cel-lublin-po,1,5244750,wiadomosc.html
przyłączmy się do akcji

Ja się tam nie przyłaczę bo to moja sprawa czy wierzę czy nie ale wkurzają mnie takie gadki o dobrych katolikach i złych ateistach którzy nie potrafią czynić dobra bo nie wierzą w Boga.

Paluch
Obrazek użytkownika Paluch
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Pan z cynamonu napisał/a:
A co jeżeli, rzeczywistość tak naprawdę jest iluzją i nic nie istnieje? - Cóż, w takim razie zdecydowanie przepłaciłem mój nowy dywan. W.Allen :)

Pan z cynamonu napisał/a:
YvonneS...problem w tym, że na chwilę obecną skończyły mi się zapas proszeczków.

Pan z cynamonu napisał/a:
wespazjan...jak do tej pory jedna wizyta w miesiącu i zapas proszków łagodził sytuację.
Chyba się przejdę do tego specjalisty bo coraz gorzej się ze mną dzieje.
A może to z innymi dzieje się coraz lepiej ?

Pan z cynamonu napisał/a:
Religie dzielą. Bóg mnoży. :)

Pan z cynamonu napisał/a:
Bóg mnoży.
Znaczy że mnoży...np wziął żebro Adama i stworzył....
To że wstawiłem uśmiech miało znaczyć, że w haśle jest wesoło ale wcale nie śmiesznie...

Jeśli te wypowiedzi prezentują Twój stosunek do tematu wątku, to jaki on jest. Jeśli nie mają związku to po co się pojawiły. Może także się mylę, ale nie jest to wątek literacki, gdzie bawimy się formą, nie zważając na treść. Sam postawiłeś bardzo poważną tezę w tytule, co jak dla mnie ustawiło dyskusję w pewnych ramach logiczno-stylistycznych i z wysokim poziomem odpowiedzialności za to co się pisze.
Jeśli na to nie zważasz, to albo to jest działanie celowe - kontrargumenty same stają się śmieszne wśród żartobliwych argumentów, albo nie panujesz nad treścią wypowiedzi. Przykro mi, ale tak rozumiejąc Twoje tutaj wpisy, uważam dyskusję merytoryczną z w/w względów za niecelową, w drugim przypadku nie zmierzam wypowiadać się na temat spamu.
Nikogo tutaj nie nazwałem "wariatem". Nie wnioskowałem dotychczas do administratora o interwencje, choć jak widać są podstawy. Niestety nie mogę zapewnić ze swojej strony poważnego traktowanie dla niektórych piszących, prezentujących ogólnie mówiąc nonszalanckie podejście do poważnego tematu. Liczę na zrozumienie i opamiętanie z Waszej strony.

ps. Jeśli rzadko tutaj zaglądasz i nie chce ci się czytać wszystkich odpowiedzi, napisz to już w pierwszym swoim poście.

Zablokowany
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Witam!
Niestety ten poziom abstrakcji mnie przerasta,
Wracając z trzeciej zmiany w hucie, już nie pamiętam iż moje wnętrze może warunkować to co mnie otacza oraz
arkus napisał:

Wszyscy jesteśmy twórcami naszego świata. Możemy być dziś, np. alkoholikami a jutro ludźmi sukcesu, dzięki wewnętrznej transformacji a nie zewnętrznym instytucjom. Dlatego nikt, żaden zbawiciel nas nie zbawi. Jedynie my sami odkrywając naszą prawdziwa duchową tożsamość i moc możemy sobie(i innym) pomóc zmienić nasz świat. Dzięki temu przestajemy wierzyć w zewnętrznego Boga-bożka, a żyjemy w Bogu i JESTEŚMY Nim."

- niestety wracając do domu o 3 nad ranem z huty tego nie pamiętam.

akus napisał:
Zachęcam do własnej pracy nad sobą, swoim(naszym) światem i nie poddawania się słabościom.
Życzę powodzenia !!!

- tak oczywiście można pracować nad sobą, światem swoim-naszym i nie poddawać się słabościom-
tylko jak
- o 3 nad ranem wracając z 3 zmiany w hucie chce się spać.

pzdro gan

gan
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

- orange
- jeżeli pytanie było zbyt skomplikowane to przepraszam
- to mam kolejne: czy rodzice którzy nie ochrzcili dziecko mogą dostać rozgrzeszanie przy spowiedzi a następnie przyjąć komunię.

l_k
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

I uważasz, ze to coś teraz zmieni? Muis minąć jeszcze sporo czasu aby zmieniła się mentalność ludzi. Ja tam dzieci nie mam i nie muszę się martwić o ich wychowanie w jedynej słusznej wierze.

Wespazjan2
Religie dzielą Bóg łączy.A może istnieją tylko religie ?

Paluch, czy ty aby nie za poważnie podchodzisz do tej kwestii?
Przecież tu nie chodzi o obrażanie kogokolwiek, przynajmniej ze strony Cynamonowego, pomijając już moją niewyparzoną gębę, ale o bardziej swobodne podejście do religii.
Mnie to trochę przeraża, bo raczej boję się fanatyzmu zwłaszcza religijnego a te wypowiedzi tak jakoś złowrogo brzmią.
To fajnie, ze ktoś broni swoich przekonań ale mniej fajnie kiedy uważa, ze wszyscy się z czegoś tam naśmiewają i co z tego? Angole z Latającego Cyrku Monthy Pythona też się naśmiewali z wiary i z boga, inni też to robią i jakoś nikt się nie obraża, bo większość może podchodzi do tego z dystansem nie biorąc aż tak powaznie wszystkiego co ktoś mówi.
Luzik panowie. ;)

Edytowane. Administracja.